Zdarza się że ktoś pomimo intensywnej nauki języka wciąż myśli po polsku, tłumacząc swoje skomplikowane wypowiedzi z polskiego na angielski. Efekt jest taki, że zdania te brzmią po angielsku sztucznie, nienaturalnie.
Jak można sobie pomóc? Czytając, oczywiście po angielsku. Czytajcie dla przyjemności zwyczajne książki, powieści, opowiadania lub artykuły w czasopismach. Najlepiej codziennie albo przynajmniej dwa-trzy razy w tygodniu. Liczy się systematyczność. Im więcej czytacie, tym więcej zaczynacie rozumieć w języku obcym i łatwiej jest się Wam wysłowić. Przy systematycznym czytaniu po pewnym czasie będzie Wam łatwiej zacząć myśleć po angielsku, coraz rzadziej tłumacząc wypowiedzi z języka polskiego. To właśnie dlatego nauka języka obcego jest taka czasochłonna: nie wystarczy nauczyć się na pamięć słówek i reguł gramatycznych, do opanowania pozostaje jeszcze wiele wyjątków i innych specyficznych wyrażeń, całych grup słów itp. Co więc czytać i kiedy? Zależnie od stopnia znajomości języka, można sięgać po tzw. 'readersy' czyli książkami do czytania specjalnie opracowanymi dla odpowiedniego poziomu zaawansowania. Te książki mają na tylnej okładce numerek poziomu, zresztą, można zajrzeć do środka i spróbować przeczytać sobie fragment. Jeżeli rozumiemy ogólny sens tego, co czytamy, a słowa nieznane odgadujemy z kontekstu, jest to poziom odpowiedni dla nas. Znajdziecie je w księgarniach językowych lub w internecie. Zaawansowani oczywiście mogą sięgać po literaturę w oryginale, niekoniecznie z księgarni językowej. W niektórych miastach biblioteki publiczne – przynajmniej te większe - są nieźle zaopatrzone, funkcjonuje tam regał z literaturą w języku angielskim czy innym. Miłej lektury!
0 Comments
Pokaż mi swój słownik, a powiem Ci, jakim uczniem jesteś.
Pod względem słownikowym uczący się języka obcego dzielą się na co najmniej trzy kategorie: - zwolennicy słowników tradycyjnych, papierowych - preferujący słowniki online - obywający się bez słownika, w razie nagłej potrzeby korzystający z internetowego translatora A Ty? Z jakiego słownika korzystasz? Nie masz słownika? Pewnie myślisz że takowego nie potrzebujesz, skoro nauczyciel podaje słówka na lekcji. A co z nauką własną? Gdy potrzebujesz sprawdzić jakieś słówko, jak to robisz? A może korzystasz z internetowego translatora? Translator to nie proteza mózgu, dobry słownik warto mieć. Z tym translatorem jest trochę jak z nawigacją GPS – nie użyjesz swojego własnego myślenia, może wyprowadzić Cię w pole. Nie wierzysz mi? Przypomnij więc sobie, czy nie dostałeś kiedyś maila od tajemniczego cudzoziemca, napisanego gorzej niż kiepsko po polsku, w którym tenże człowiek chce Ci zostawić spadek pod warunkiem przelania pewnej sumy pieniędzy na jego konto? Tak wlaśnie wyglądają teksty tłumaczone za pomocą translatora. Jeżeli Cię przekonałam, zastanawiasz się pewnie, jaki słownik kupić. W księgarniach jest ich całe mnóstwo. Być może masz teraz dylemat: drogi czy tani, duży czy mały, dwujęzyczny czy jednojęzyczny? Dwujęzyczny, czyli angielsko-polski lub polsko-angielski pomoże Ci znaleźć odpowiednik danego wyrazu w drugim języku. Słownik jednojęzyczny podaje definicje wyrazów, a nawet przykłady ich użycia. Niezbędny na wyższych poziomach zaawansowania. Najlepiej zaopatrzyć się w jeden i drugi. Jeżeli nie jest to od razu możliwe, możesz korzystać ze słownika online. Godny polecenia będzie na przykład stary dobry Collins – jednojęzyczny. Jest dostępny w wersji papierowej oraz online. Na pewno niemałym atutem tego drugiego jest możliwość odsłuchania wymowy. Z polsko – angielskich / angielsko - polskich polecam dwutomowy słownik Oxford PWN. Za drogi? Potraktuj ten wydatek jako inwestycję. Nie jesteś gotowy na zakup słownika? Możesz wypróbować słowniki internetowe, na przykład bab.la, też dwujęzyczny. Albo inna propozycja, Oxford Wordpower Dictionary; tzw. dwa w jednym, ponieważ oprócz definicji angielskiego słowa podany jest polski odpowiednik oraz przyklady użycia. Try it! Zobaczysz, słownik to bardzo przydatne narzędzie w nauce języka obcego. Dziś będzie o tym, jak się nie uczyć, czyli o błędach niekiedy popełnianych przez uczących się języka. Kiedyś, na początku mojej kariery nauczyciela, zgłosił się do mnie pewien pan z dziwnym zapytaniem. Nie prosił o lekcje (a szkoda, bo odpowiedział na moje ogłoszenie) tylko pokazał książeczkę – rozmówki angielskie czy cos wtym stylu, pytając: 'Ile weźmie Pani za poprawienie błędów w tej książce?' - ?????- - Bo, proszę Pani, ja się uczę sam, I tu jest błąd. Tu jest napisane, że to zdanie znaczy 'XYZZZZ', a ja znalazłem w słoniku że ten wyraz znaczy 'AAA'. - Ach, to proste, to nie jest błąd, to jest idiom, którego nie tłumaczy się dosłownie. - ?????? - Tak, tu nie ma błędów, po prostu potrzebuje Pan nauczyciela! - ?????? Dowidzenia Pani! Chyba go nie przekonałam, jakoś nie chciał mi uwierzyć, że na pewnym etapie nauki jednak przydaje się pomoc. Samouczek nie zawsze się sprawdza! Mam nadzieję, że kilka kolejnych osób, które pewnie po mnie odwiedził z tym samym problemem, w końcu go przekonało, że nie wystarczy kupić sobie rozmówki i uczyć się zwrotów na pamięć. Bo o to właśnie tutaj chodzi, zrozumieć język i zacząć myśleć jego strukturami. Dosłownie tłumaczyć z naszego nie można, ponieważ każdy jezyk ma inną gramatykę i inaczej wyraża się w nim myśli. Kliknij tutaj, aby edytować.
|
Co tu znajdziecie?
Wszelkiej maści rozważania o tym, jak uczyć się języka obcego, Archives
July 2017
|